Od przedwczoraj media informują o raporcie Głównego Urzędu Statystycznego „Zasięg ubóstwa w Polsce wroku 2009”. Zagrożonych ubóstwem jest 17% Polaków, w tym 12% pracujących. Gorzej jest tylko w Rumunii i Grecji.
Dziennik.pl omawiając ten syndrom biedy w Polsce podaje wysokość cen i wynagrodzenia we Francji i Polsce:
-cena mięsa: kilogram 4-5 Euro czyli ok. 25 złotych. Tyle mniej więcej ile w Polsce.
-wynagrodzenie: we Francji średnio 3021 Euro czyli ok. 12.000 zł. W Polsce – 3.650 zł.
Od siebie należy dodać rosnące ceny energii elektrycznej – niekiedy do ponad 1 zł na 1 kW, wysokie ceny wody, niskie zasiłki dla bezrobotnych, podobnie i rodzinne.
W grupie osób młodych pracujących do 30 roku życia ubóstwem zagrożonych jest 23%. Osób z wyższym wykształceniem pracujących i biednych jest 10%.
Wskaźnik ubóstwa to wg norm unijnych 750 zł na rękę.
Dane te obalają mit liberalizmu – że w biedzie żyją leniwi i mało przedsiębiorczy
To jest ok. 20% populacji. Również 20% populacji dzieci polskich żyje w biedzie – są najbiedniejsze w Europie.
Tymczasem z portali z ostatnich kilku dni: gazeta.pl, onet.pl, wp.pl, interia.pl można zebrać cały pakiet danych o monopolistach mających po kilkadziesiąt czy kilka przedsiębiorstw i rozwijających swój majątek na giełdzie lub w inny sposób.
Jest jasne, że stratyfikacja dochodów między najbogatszymi i opisywaną w „Raporcie” sferą biedy będzie rosnąć. Gdyż nie ma żadnych barier dla eskalowania zachowań rynkowych dla kapitału i akumulacji środków i finansów przez tę sferę – kosztem braku inwestycji dla społeczeństwa.
„Raport” więc w zestawieniu z danymi podawanymi codziennie w mediach – opisuje w zasadzie maksymalizowanie obszaru gospodarki, handlu, produkcji będącej w rękach niewielkiej grupy ludzi – kosztem pozostałej części społeczeństwa.
Kto ma dobry komputer i odpowiednie programy może pokusi się o wyliczenie granic wytrzymałości systemu pod względem ekonomicznym. Bo politycznie dość łatwo postawić tezę, że granica została przekroczona – świadczy o tym fala emigracji, oraz deklarowana w badaniach dalsza chęć wyjazdów zarobkowych lub na stałe.
Ponawiam więc nadal pytanie: co mają do powiedzenia w tej sprawie partie polityczne żyjące z naszych składek, parlamentarzyści, rząd – również opłacanych przez nas, rządowe agendy, wyższe uczelnie, instytuty naukowe!